wtorek, 27 grudnia 2011

Czas czas czas...

Ok, jest 13.30, a ja przetrwałam dzień o miseczce musli, 2 nieszczęsnych piernikach i 2 kanapkach z chleba pełnoziarnistego z białym chudym serem. Jeśli przetrwam do 16 nie tykając pierników to będzie jakiś cud.
Jedyne o cyzm aktualnie marzę to wyjść na świeże powietrze i się przespacerować. No, ale to jeszcze 2,5h. Tak Panno Perfekcjo, wytrzymasz to.
Cały dzień w pracy mam rozwalony przez to myślenie o żarciu. Fajnie byłoby gdybym z natury była chudziną i nie tyła tak gwałtownie nawet po niewielkim obżarstwie. Przejebane... Głupie święta, a już człowiek okrągły...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz