wtorek, 27 grudnia 2011

Master!

Wytrzymałam pijąc jedynie wodę i kawę z chudym mlekiem oraz jedząc garstkę musli. Zakupy były, choć nie kosmetyczne... Nie mogłam się oprzeć tym wszystkim cudownym rzeczom w Mango... I wyszłam stamtąd z ogrooomną torbą cudnych ubrań. Natchnęło mnie to do zrobienia porządków w szafie i tym sposobem zajęłam sobie cały wieczór. Nie było nawet czasu aby myśleć o jedzeniu. Poza tym niewielka ilość płatków zapchała mi żołądek i nawet nie czuję głodu.

Mimo pierników o poranku dzień zaliczam do zwycięskich. Jeśli do tego wszystkiego uda mi się uporać z szafą i zaprowadzić w niej ład i skład - to już będzie całkiem ekstra. Po wypłacie znów pojadę do Mango kupić jeszcze trochę cudeniek. Potrzebuję metamorfozy... Gdybym miała ładne ciało, ładne ubrania, a w dodatku wiedziała trochę więcej, pewnie Pan C. nie przestawałby o mnie myśleć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz